2020.06.07 – Pętla Wejherowo

Zapadła decyzja. Robimy wycieczkę rowerową. Pierwszy termin padł na koniec kwietnia, niestety COVID-19 popsuł nam plany. Czekając na poluzowanie restrykcji w przemieszczaniu się, dopracowaliśmy zrobiony „na gorąco” plan wycieczki.
I w końcu doczekaliśmy się. Choć poranek 7. czerwca przywitał nas mocnym zachmurzeniem, a ruszając z domu do miejsca zbiórki dostałem SMSa „ZACZYNA PADAĆ”, powiedziałem sobie w duchu: „nie rezygnujemy!”.
Mile zaskoczony frekwencją pierwszej wycieczki na zbiórce przedstartowej powiedziałem kilka słów ojca prowadzącego i ruszyliśmy. Początek trasy wiódł mocno uczęszczaną przez miejscowych leśną ścieżką wzdłuż granicy Wejherowa. Tam o padającym deszczu już wszyscy zapomnieli. Krótki postój na pozbycie się zbędnego odzienia i „go, go, go”, bo przed nami jeszcze ponad 25 km do finiszu. Kolejną atrakcją, w którą nie za bardzo wtajemniczyliśmy z Erwinem towarzyszy podróży, to dość stromy, bo dochodzący do 10% nachylenia podjazd. GPS pokazał ~ -4 m p.p.m do 91 m n.p.m na odcinku 1 km. Tam jak przystało na amatorów rowerowych rajdów podprowadziliśmy rowery. Niektórzy w czepku urodzeni nawet dwa na raz. Prawda Paweł? ?
U góry wytarcie potu, kolejna rezygnacja z wierzchniej odzieży, opróżnienie bidonów i … w okolicznych krzakach, i dalej na trasę.
Tempo spacerowe, wolne, miejscami bardzo wolne. Ale to nasza decyzja, bo wspólnie z nami jechały dzieciaki (gluty jak mam w zwyczaju mówić). Najmłodszy i wcale nie najwolniejszy uczestnik miał 9 lat! Gratulacje dla INIEMAMOCNEGO!
Po zjazdach, podjazdach dotarliśmy do małego, na w pół dzikiego dopływu Gizdebki. Tam w słońcu, na ławeczce, przy strumyku pierwsze kanapki, głębszy łyk izo, chwila na rozluźnienie pośladków. Obowiązkowo sesja foto.
Złapawszy oddech wracamy na trasę. Wspinamy się już nie tak stromo jak jeszcze chwilę temu, ale czuć uda. Po prawej stronie majaczy nam Śmiertelna Góra. Jeszcze chwila i wjeżdżamy do Sławutowa.
Tam czeka na nas dłuższy odpoczynek w Osadzie Sławutowo. Jest to rekonstrukcja Osady Średniowiecznej z przełomu IX-X w. Przekraczając jej bramy przenosimy się w świat naszych praojców, doświadczyć jak żyli i pracowali nasi przodkowie. Doskonale zostało pokazane jak dawniej było rozwinięte rzemiosło. Można poznać garncarza, tkaczkę, piekarza, kowala, czy zielarza, w towarzystwie których zwiedza się stare chaty. Osada pełni funkcję kulturową, edukacyjną jak i turystyczną. Kultywowane dawne tradycje i obrzędy w namacalny sposób przybliżają życie z przed 1000 lat.
Po obszernym wykładzie pasjonatów historii, który wysłuchaliśmy w pełnym słońcu, w pozycji horyzontalnej, zebraliśmy się przed bramą szykując się do dalszej części wyprawy. Szybki zakup souvenirów i jazda na szlak.
Teraz już tylko z górki. No, może nie do końca, ale dużej wspinaczki rowerowej już nie było. Szerokimi, leśnymi duktami dotarliśmy do Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej MUZA. Nie było w planach jej oglądania, zresztą wszyscy przebierali nogami, żeby zaliczyć „gwóźdź wycieczki” – ognisko i nieśmiertelnej kiełbasy z kija. Więc rowery w dłoń i 4 km prawie cały czas z górki, a do tego asfaltową drogą, więc luzik. Szybko dotarliśmy na leśną polanę z wiatami, miejscami na ognisko i przestronnym parkingiem. Ładna pogoda zachęciła okolicznych mieszkańców na spędzenie czasu przy grillu, rodzinnych spotkaniach, a nawet były duże urodziny. W zasadzie mogliśmy zostać na lodzie z tym ogniskiem z powodu braku miejsca. Na szczęście mieliśmy myślącego logistyka, który prawie dwie godziny wcześniej przywiózł nasze rzeczy z prowiantem, zajął miejsce, rozpalił ogień. Krzysiek WIELKIE DZIĘKUJĘ OD NAS!
A ognicho, kiełbasa, Cola nie zero cukru, Radler i inne napitki 0%? NIEBO W GĘBIE! Nic tak nie smakuje jak kiełbasa z ognicha! To nie był gwóźdź wycieczki, to była ogromna petarda. Tego nam było trzeba.
Objedzeni i opici ostatnie 5 km wykręciliśmy szybko. Nie, nie z powodu nabranych sił, Tylko wjazd do Wejherowa od strony Kąpina jest z górki. Długa i nawet stroma jak dla amatorów.
Zakończenie pierwszej (mam nadzieję, że nie ostatniej) wycieczki sfinalizowaliśmy wspólnym zdjęciem.
Dziękuję. Lepszej niedzieli po przymusowym siedzeniu w domu nie można było sobie wymarzyć.

1 komentarz do “2020.06.07 – Pętla Wejherowo”

  1. Gratuluję Wszystkim uczestnikom rozpoczęcia i ukończenia wspaniałej wspólnej wycieczki. Było super. Czekam na więcej. Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

20 + 5 =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.