Relacja z wycieczki rowerowej po Zaborskim Parku Krajobrazowym
Szlak oznaczono żółto-czarno-żółtym kolorem , a kilometraż wygląda mniej więcej tak:
Brusy PKP (0,0)-Zalesie (5,0)-Leśno (8,8)-Wysoka Zaborska (13,5)-Przymuszewo (16,0)-Lendy (16,8)-Bytówko (19,0)-Mutkowo (21,5)-Sominy (24,0)-Skoszewo (25,5)-Skoszewko (26,8)-Gapowo (28,2)-Kruszyn (34,5)-Parzyn (38,0)-Kaszuba (42,0)-Warszyn (44,0)-Małe Chełmy (50,0)-Wielkie Chełmy (52,0)
Po kilku podejściach do wyjazdu w końcu nadszedł ten dzień. Tym razem z kilku propozycji wybraliśmy Zaborski Park Krajobrazowy i jego północno-zachodnią część, konkretnie Literacki Szlak im. Anny Łajming, którego długość pierwotnie wynosiła 42 km. Mniej więcej w 2020 r. został przedłużony do miejscowości Wielkie Chełmy i obecnie ma długość około 52 km. Śmiało można dokręcić ok 5-6 km i zamknąć pętlę w Brusach. Inne wycieczki z ZPK możecie zobaczyć we wpisach Kaszubska Marszruta oraz Mała pętla.
Szlak im. Anny Łajming został zainicjowany przez pana Zbigniewa Gierszewskiego, nauczyciela Kaszubskiego Liceum Ogólnokształcącego w Brusach, któremu twórczość pisarki była bliska. Wiele ciekawostek z życia, twórczości kaszubskiej pisarki i literacki opis szlaku z wplecionymi tekstami poetki można wyczytać w Przewodniku historyczno-literackim wydanym przez Zaborskie Towarzystwo Naukowe.
Szlak jest średniej trudności, na którym pojedziemy każdym rodzajem nawierzchni. Nieliczne, krótkie odcinki prowadzą lokalnymi drogami publicznymi. Panuje na nich mały ruch, to nie były żadnym problemem. Na wyjazd zalecam rower górski lub dobrym turystyczny, którym bez większych problemów też można pokonać tę trasę. Drogi są na całej długości praktycznie utwardzone, nawet te szutrowe i gruntowe. Pojedyncze miejsca były miejscami trochę zapiaszczone, jednak tragedii nie było i bez większego wysiłku pokonaliśmy je.
Niestety szlak jest bardzo słabo oznakowany. W zasadzie bez nawigacji i wprowadzonego śladu GPS nie polecam się nim wybierać, bo nawet dość szczegółowa mapa papierowa, może okazać się niewystarczająca. Chyba, że chcecie spędzić większość czasu z nosem w mapie. Teoretycznie w ostatnich latach naniesiono nowe oznakowanie, ale porównując go do wielu innych szlaków, którymi mieliśmy przyjemność jeździć, to można powiedzieć – jest skromne. Zdarza się, że nawet na ważnych rozwidleniach czy krzyżówkach brakuje czytelnego oznakowania. Jednak niech to oczywiście nikogo nie zniechęca. Przyroda, wszelkie atrakcje, przyjemność z podróżowania z nawiązką zniwelują te małe niedogodności.
My zrobiliśmy pętlę i na przekór wszystkiemu nie zaczęliśmy w Brusach, bo biorąc pod uwagę nasze miejsce pobytu start odbył się w naszym przysiółku. A dokładniej spod pojedynczej zagrody w miejscu o niezbyt nobilitującej nazwie Wsza Buda. Żeby wszystko było jeszcze bardziej zakręcone, to pojechaliśmy pod prąd wytyczonego kierunku. na końcu okazało się, że nie miało to większego znaczenia.
0-4,5 km Blachowo (Wsza Buda)->Sominy
Ruszyliśmy w kierunku Somin z naszej noclegowni, którą nazwaliśmy Kiosk RUCHU, bo takie mieliśmy pierwsze skojarzenie. Pogoda na szczęście dziś ma dopisywać co czujemy już na pierwszym kilometrze i powoli rozluźniamy zamki pod szyją. Droga jest szeroka, utwardzona, profil drogi falisty, ale nie męczący. Na pierwszy rzut obraliśmy zobaczenie kościółka w Sominach.
Powstał on w XVIII w., drewniany o konstrukcji zrębowej, dwukondygnacyjny, kryty gontem. Wewnątrz znajduje się barokowy, bogato zdobiony ołtarz, a w nim obraz przedstawiający ukrzyżowanego Chrystusa. W wieży zaś ukryte są dwa dzwony, w tym jeden z napisem w języku staro – cerkiewno – słowiańskim, niestety choć to niedziela, nie dane nam było zobaczyć wnętrza, bo zamknięte na cztery spusty. Wejście na teren parafii ozdabia od 1998 r. piękna kapliczka Matki Boskiej Brzemiennej autorstwa Adama Szczepanika. Wnęką na figurę jest wydrążony pień drzewa zwieńczony dachem.
Vis-à-vis kościoła stoi pięknie odnowiona Zagroda Owczarza. Znajduje się tu mini-skansen, a w XIX-wiecznej chacie podziwiać można wystrój dawnego kaszubskiego domostwa z oryginalnym zapieckiem. Chacie towarzyszą chlew z podcieniami oraz wozownia. Ogólnie Sominy zasługują na odwiedziny, a szczególnie latem, bo są piękne.
4,5-11,3 km Sominy->Przymuszewo
Po krótkim postoju w Sominach ruszamy dalej. Punktem docelowym tego odcinka jest Przymuszewo – gdzie urodziła się i spędziła dzieciństwo Anna Łajming z d. Żmuda-Trzebiatowska.
Zaraz za Sominami przecinamy przesmyk łączący jeziora Somińskie i Dywańskie i zjeżdżamy z głównej drogi na zaborskie bezdroża. Jedziemy wzdłuż jeziora Somińskiego, aż po prawie południowy jego koniec. Pięknymi lasami, polami docieramy do malutkiej wsi Lendy, a dosłownie za chwilę docieramy do Przymuszewa.
W tej wsi urodziła się, dorastała i pobierała podstawową naukę nasza patronka szlaku. W Przymuszewie Ania spędziła pierwsze 16 lat swego życia. Tu chodziła do niemieckiej szkoły wybudowanej na jej oczach w 1908
roku. Przy szkole rosną 3 dęby: Piłsudzki, Mościcki i Haller, rówieśnicy Ani, posadzeni w rocznicę Konstytucji 3 Maja. W szkole jedną z sal wypełniają pamiątki po najsłynniejszej przymuszewiance. Rodzina Żmuda Trzebiatowskich zamieszkiwała wspólnie w jednym domu z niemiecką rodziną Heringów, z którymi doskonale porozumiewali się po kaszubsku. Trzebiatowscy zajmowali jego południową część, gdzie obecnie wisi tablica pamiątkowa upamiętniająca pisarkę.
11,3-17,7 km Przymuszewo->Leśno
Po miłych wspomnieniach o kaszubskiej poetce ruszyliśmy dalej. Tym razem mijając malutką wieś Wysoka Zaborska docieramy do malowniczej wsi Leśno. Podobnie jak w Sominach znajduje się tutaj równie piękny drewniany kościół, ten jest jednak dużo starszy bo z ok. 1650 r. Trójnawowy o konstrukcji zrębowej z najwyższą w Polsce drewnianą wieżą-dzwonnicą o wysokości 32 m, a w niej dzwony: dwa z 1902 i jeden z 1939 r. oraz dach także kryty gontem. Po chwili zadumy i nacieszeniu wzroku lecimy dalej, kierunek Brusy.
17,7-25,7 km Leśno->Brusy
W zasadzie w Brusach nie planowaliśmy nic zwiedzać ani podziwiać, bo na to przeznaczony był kolejny dzień. Na pewno na uwagę zasługuje położony w centrum miejscowości ogromny (60 m długości, 26 m szerokości i 12 m wysokości) kościół pw. Wszystkich Świętych z pięknym wnętrzem i bardzo zadbanym otoczeniem. Świątynia charakteryzuje się dwiema zblokowanymi strzelistymi wieżami.
Planowaliśmy posilić się w jakiejś restauracji, a skończyliśmy na kawie i podgrzewanym panini z naleśnikami z Żabki, które z apetytem zjedliśmy siedząc na parapecie sklepu. A co tam, nie zawsze musi być stół i obrus. Po malutkim objeździe Brus kierujemy się na dalszą część trasy.
25,7-43,7 km Brusy->Kaszuba
Kierunek wieś Kaszuba, tu pierwotnie kończył się szlak Literacki. Z folderów jakie przechwyciłem w necie dowiedziałem się o przedłużeniu szlaku do miejscowości Wielkie Chełmy. Będziemy tę miejscowość mijać na tym odcinku trasy (przypominam, że jedziemy pod prąd szlaku). Nim jednak dotarliśmy do wymienionych miejscowości, spotkała nas miła niespodzianka, w pobliskiej miejscowości Brusy-Jaglie natrafiliśmy na kierunkowskaz „Skansen”. Długo nie myśląc zajechaliśmy rzucić okiem. I to okazało się gwoździem wycieczki.
Trafiliśmy na rodzinny dom kaszubskiego artysty. Wybitnego nosiciela tradycyjnych wartości własnego regionu i zasad ludowej estetyki, człowieka o niezwykłej osobowości i wszechstronnych zainteresowaniach; rzeźbiarza, malarza, konstruktora, filozofa, kolekcjonera zabytków kultury materialnej i folkloru. Miejscowego Leonarda da Vinici- Józefa Chełmowskiego. Nie ukrywam, że jesteśmy pod wrażeniem jego pomysłów, prac i myśli do chwili obecnej. Nietuzinkowy obserwator świata i wydarzeń. Na pewno tu jeszcze wrócimy!
Kolejne kilometry do Kaszuby w zasadzie upłynęły nam na rozmowie o panu Józefie, jego życiu i twórczości, które w telegraficznym skrócie opowiedziała nam wnuczka artysty. A na pewno można by spędzić tygodnie jak nie miesiące na gawędzie wspominając wydarzenia z jego życia. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem! Cały czas!
43,7-56,6 km Kaszuba->Blachowo (Wsza Buda)
W Kaszubie – malutkiej wioseczce rzuciliśmy szybko okiem na dwór rodziny Kossak-Główczewskich zbudowany w 1912 r. i na stary młyn, który dziś jest małą elektrownią wodną.
Kierunek kiosk RUCHU (nasz tegonocny dom). Nieplanowany postój w skansenie zabrał nam trochę czasu, wieczór się zbliża, a sił już co raz mniej.
Podsumowując, każdy kto jest zakochany w rowerze, przyrodzie, spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, to koniecznie musi przejechać ten szlak oraz odwiedzić dom i skansen. Więc zarezerwujcie dodatkowe 2 godziny, bo krócej się nie da. My jesteśmy szczerze zadowoleni z wycieczki. A z tego co mi doniosły moje wiewiórki, to już są chętni, którzy chcą z nami zrobić tę trasę.
Ślad GPS z wycieczki pobierzecie z mapy.
Do zobaczenia na szlaku!