Kręcenie w Karlskronie i po wyspie Aspö
Kilometraż trasy:
Terminal promowy Stena Line (0,0)-Wämöparken (8,9)-Przystań promowa (13,8)-Przystań promowa na wyspie Aspö (19,9)-Twierdza Kastellet Aspö (22,0)-Muzeum Artylerii Nadbrzeżnej (28,5)-Przystań promowa na wyspie Aspö (30,7)-Przystań promowa (36,8)-Fisktorget (Plac Rybny) (38,6)-Stakholmen (38,9)-Dzielnica kolorowych domków (39,5)-Rynek w Karlskronie (42,6)-Muzeum Morskie (43,7)-Zakupy w markecie (52,1)-Terminal promowy Stena Line (57,2)
Tym razem wyskoczyliśmy na grupową wycieczkę. Kierunek Szwecja i Rowerowy Potop w Karlskronie organizowany przez AZS. Ekipa ma w swoim programie 6 tras o różnym kilometrażu. My zaczęliśmy od najkrótszej „białej” 35-cio kilometrowej, która zrobiła się ciut dłuższa (na własne życzenie).
A więc po kolei. Wyjechaliśmy, a dokładniej rzecz biorąc wypłynęliśmy promem Stena Line z deszczowej Gdyni późnym wieczorem (21:00). Cały dzień w Trójmieście był mocno zakrapiany, ale na szczęście wszystkie prognozy dla Karlskrony były mocno optymistyczne. Po pobraniu biletów, odprawie i zamustrowaniu się nastał czas na szybkie zwiedzanie pokładów (dla nieobytych z jednostkami pływającymi jest to wyzwanie) i podziwianie nocnej Gdyni od strony morza. Ten widok nie zdarza się często. Przepięknie!
Wieczór na promie można spędzić na kilka sposobów. Do wyboru macie odpoczynek w kabinie, zwiedzanie promu, disco w night clubie, zakupy, kawiarnię i grę na automatach. Każdy znajdzie coś dla siebie. Pamiętajcie tylko, że rano czeka Was kręcenie.
Ranek jak w wojsku. Pobudka ogłoszona o 6:00 przez ogólnopromową rozgłośnię piosenką Roda Stewarta „Sailing” (to taka tradycja na promach Steny Line) dała znak, że już za chwilę będziemy na miejscu. Teraz czas na szybką toaletę, pakowanie rowerowego dobytku i śniadanie w promowej restauracji, a karmią wybitnie dobrze.
Witamy skąpany w porannym słońcu archipelag Karlskrony, bo leży ona na trzydziestu ileś tam wyspach i latamy jak kot z pęcherzem z prawej na lewą burtę, żeby nie stracić najpiękniejszych widoków. Coś niesamowitego, że rzut beretem od Gdyni mamy takie miejsce. Może nie rzut w pojęciu czasowym, bo płynie się całą noc, ale taki rejs w porównaniu z lataniem, to wybitne zero stres & full relaks. Szykujemy się do zejścia z pokładu. Zabieramy nasze rumaki z pokładu samochodowego i lecimy na miejsce zbiórki.
Początek trasy zrobiliśmy razem z całą grupą, a po dotarciu na wyspę Aspö odłączyliśmy się i na własną rękę, we własnym tempie napawaliśmy się pięknem Szwecji.
Krótko, bez zbędnego opisywania wymienię atrakcje jakie zobaczyliśmy na białej trasie. Jest tego naprawdę sporo i zapewniam, że czasu nie starczy, żeby wszystko dokładnie zobaczyć.
Skansen Wämöparken – tradycyjne budownictwo (te na bordowo malowane czerwienią faluńską domki) z regionu Blekinge. Dla dzieci mini zoo, kawiarnia z fajnym widokiem, plac zabaw, ścieżki piesze. Wstęp wolny (wszystkie muzea państwowe są w Szwecji za darmo).
Przystań promowa na wyspę Aspö – rejs (darmowy oczywiście) na wyspę promem osobowo-samochodowym. Trwa ok 25 min. w jedną stronę, a w tym czasie możecie podziwiać przepiękne widoki szwedzkiego miasteczka. Promy kursują co godzinę, a w godzinach szczytu co 30 min.
Wyspa Aspö – tzw. must see pobytu. Tu zrobiliśmy niespełna 10 km wokół wyspy. Bardzo urokliwe i bardzo leniwe miejsce (zresztą jak cała Karlskrona). Na miejscu zobaczycie twierdzę Drottnindsskär (eh te słownictwo) broniącą dawniej dostępu do miasta od strony morza. Na miejscu dla chętnych kawiarnia i restauracja. Dalej miniecie Aspö Lotstorn AB tj. latarnię morską, w której jest hotel z pokojami na każdym piętrze. Museum för rörligt kustartilleri czyli Muzeum Mobilnej Artylerii Nadbrzeżnej (czynne tylko latem). Zresztą cała wyspa usiana jest historycznymi bateriami artylerii i nie sposób w tak krótkim czasie wszystkie je zobaczyć, ale to dla fanów militariów. Oprócz podziwiania miejscowych wiosek Bäck, Kroken czy Aspö polecamy odpoczynek na jednym z lokalnych kąpielisk, my wybraliśmy Diupvik. Na wyspie jest też dobrze zaopatrzony sklep. Powrót promem z miejsca przypłynięcia.
Fisktorget – targ rybny. Niegdyś miejsce handlu rybami, obecnie przystań białej floty. Dziś handel rybami przeniósł się do sklepów i tylko rzeźba rybaczki (Fiskgumman) przypomina o przeszłości tego miejsca. Ależ tu są widoki!
Stakholmen – ostatni niezabudowany i niezamieszkany szkier w centrum miasta, jedna z najmniejszych wysp, ale jest połączona z promenadą pomostem. Dzięki temu stanowi ciekawe i przyjemne miejsce spędzania czasu dla mieszkańców i turystów. Można przysiąść na ławeczkach lub wprost na skałach i cieszyć oczy widokiem Karlskrony. Doskonałe miejsce na piknik.
Björkholmen – to najstarsza dzielnica Karlskrony, położona w zachodniej części wyspy Trossö. Dzielnica składa się małych, kolorowych, drewnianych domków, w których kiedyś mieszkali stoczniowcy, rzemieślnicy i marynarze. Miejsca tego nie można było wtedy nazwać eleganckim. Osada powstała w XVII wieku, a jej zabudowa częściowo przetrwała do dziś, pomimo pożaru, który pod koniec XVIII wieku strawił prawie wszystkie drewniane budynki w mieście. Wtedy ta część znajdowała się na osobnej wysepce i to ją uratowało. Dziś, paradoksalnie, dzielnica ta jest bodaj najbardziej prestiżową częścią Karlskrony – bo Szwedzi cenią sobie tradycyjne budownictwo i adres przy jednej z ulic Björkholmen jest powodem do dumy.
Kościół Admiralicji – największy drewniany kościół Szwecji i najstarszy budynek w Karlskronie. Przed kościołem słynna rzeźba skarbonka przedstawiająca żebraka Matsa Rosenboma, a u wlotu uliczki miniaturowy pomnik Nilsa Holgerssona – bohatera „Cudownej podróży” opowiadającej o przygodach chłopca przemierzającego Szwecję na grzbiecie gęsi imieniem Akka (dorośli znają tę bajkę).
Kungsbron – Nabrzeże Królewskie. Tutaj rozpoczynali swe wizyty w Karlskronie szwedzcy królowie. Uwagę zwraca imponująca siedziba wojewody, Bastion Aurora i okręty cumujące przy wejściu do portu wojennego.
Stortorget – Rynek Wielki. Ścisłe centrum miasta. Na środku Rynku pomnik założyciela Karlskrony – króla Karola XI. Przy Rynku ratusz i dwa kościoły z XVIII w. – Kościół Fryderyka i Kościół Trójcy Świętej. Za pierwszym z nich znajdziecie słynną lodziarnię Glassiären, która sprzedaje lody na smaki, a nie na gałki; na jeden smak przypadają, w zależności od hojności sprzedawcy, około trzy-cztery gałki. Jest to bodaj jedyne miejsce w Karlskronie, gdzie regularnie tworzą się kolejki. Lodziarnia jest ponadto jednym z nielicznych miejsc w Karlskronie, gdzie nie można płacić kartą. Szeroka paleta asortymentu oraz wyborny smak rekompensują konieczność czekania. Oprócz tego liczne kafejki, restauracje i tuż obok ulica Ronnebygatan (taki lokalny sopocki Monciak czy zakopiańskie Krupówki) z którego kursuje mini pociąg, którym zwiedzicie Karlskronę.
Marinmuseum na wyspie Stumholmen – muzeum Marynarki Wojennej zwane też Muzeum Morskim. To kolejne must see Karlskrony. Jest jednym z najczęściej odwiedzanych muzeów w Szwecji. Jest bardzo nowoczesne i umożliwia zapoznanie się ze szczegółami budowy okrętów w Karlskronie, przedstawia warunki życia codziennego na morzu oraz ukazuje historię Szwecji. W muzeum można m.in. przejść podwodnym tunelem, postrzelać z armaty, obejrzeć wspaniałą kolekcję rzeźb galionowych. Dla najmłodszych turystów przygotowano zabawy w małpim gaju oraz doświadczenia w eksperymentarium. Numerem jeden w Muzeum jest jednak wizyta we wnętrzu PRAWDZIWEGO OKRĘTU PODWODNEGO! HMS NEPTUN służył w Królewskiej Szwedzkiej Marynarce Wojennej od 1980 do 1998 roku. Swoje chwile chwały miał biorąc udział w międzynarodowym incydencie z bronią nuklearną, radzieckim okrętem podwodnym S-363 i skałami nieopodal Karlskorony. Incydent ten zwany jest dziś Whiskey on the rock. Muzeum umożliwia również wypożyczenie bardzo ciekawego przewodnika głosowego po polsku. Tuż obok Neptuna jest też zachowana pierwsza szwedzka łódź podwodna HMS Hajen z 1905 r. Wokół głównego gmachu znajdują się zabytkowe okręty szwedzkiej marynarki wojennej, m.in. trałowiec z czasów II wojny światowej – HMS Bremön. Oczywiście wszystko za darmo.
Wysepka gdzie znajduje się muzeum jest miłym miejscem na wypoczynek na trawie, na kąpiel w morzu oraz skoki z wieży do wody czy też na zjazd zjeżdżalnią w kształcie ludzkiej głowy. Warto również przejść się naokoło wyspy, by podziwiać archipelag lub wejść na teren bastionu Kungshall – jednego z trzech miejsc, z których oddawana jest armatnia salwa honorowa w najważniejsze święta państwowe Szwecji.
W drodze powrotnej na prom wdepnęliśmy do centrum handlowego na małe zakupy. Jednak się okazuje, że Szwedzi nie potrafią w hipermarkety. W zasadzie duży sklep spożywczy, kilka sklepików kawiarnia i nic więcej. Zupełnie odmiennie niż u nas. Ale chodzenie po sklepach nie było naszym celem, więc nie byliśmy zawiedzeni.
Podsumowując. Naprawdę warto tu przyjechać (przypłynąć)! Nawet tak krótki pobyt w Karlskronie ma magiczną moc. Podróż promem, gapienie w niekończące się morze hipnotyzuje i jest prawdziwym relaksem dla mózgu. Jeden dzień, to faktycznie za mało, żeby poczuć to „wyludnione” miasto, bez kolejek, pędu, tłumów czy przepychanek. Tu czas leci zupełnie inaczej! Do tego dwie noce na promie w wygodnej koi, smaczne jedzenie i przepiękne widoki miasta! Rewelacja.
Koniecznie musicie to wszystko zobaczyć!
Do zobaczenia na trasie. Ślad naszej wycieczki pobierzecie z mapy.