2023.05.01 – Zinnowitz-Peenemünde-Zinnowitz

W poszukiwaniu dorobku umysłowego Wernhera von Braun’a

Kilometraż trasy:
Zinnowitz parking Aldi (0,0)-Molo w Zinnowitz (2,5)-Trassenheide wejście na plażę (5,5)-Karlshagen centrum (10,6)-Peenemünde Muzeum (17,0)-Peenemünde okręt podwodny (17,7)-Karlshagen centrum (23,9)- Trassenheide wejście na plażę (29,0)- Zinnowitz parking Aldi (33,0)

Drugi dzień pobytu na Uznam. Nie mamy sztywnych planów co będziemy objeżdżać, więc z mojej strony padła propozycja do zrobienia małej pętli po północnej części wyspy i odwiedzenie miejscowości Peenemünde, gdzie w czasie II wojny światowej istniał ośrodek badawczy i produkcyjny III Rzeszy m.in. rakiet V1 i V2. Głosów sprzeciwu nie było, więc postanowione i jedziemy.

Dzień jakby troszkę cieplejszy niż wczorajszy, ale jest wiatr i niestety w linii brzegowej dość zimny. Trudno, to tylko 30 km, więc damy spokojnie radę, choć niektórzy wspominają coś o nabytym wczoraj „zapaleniu tyłka”. Pakujemy rowery na bagażnik i ruszamy ze Świnoujścia do Zinnowitz, gdzie zaparkujemy w dogodnym miejscu i rozpoczniemy pętlę. Na bieżąco wybór padł na parking przy markecie Aldi. Był pusty, bo dziś dzień wolny od pracy w Niemczech, duży, bezpłatny i w zasadzie leży prawie na zaplanowanej trasie, więc jak najbardziej jest ok. Szybkie zdjęcie i uzbrojenie rowerów, no i ruszamy.

Zinnowitz (niem. Ostseebad), to zaraz po Świnoujściu najstarszy kurort na wyspie Uznam. Małe, urokliwe miasteczko z około 5 tys. mieszkańców. Piękne piaszczyste plaże, zespół basenów i saun, molo z kapsułą przyciągają niezliczone ilości turystów. Na początek ładnymi uliczkami obieramy trasę na plażową promenadę. I już na dzień dobry miła niespodzianka – niemiecka feuerwehr (straż pożarna) prawdopodobnie świętuje przypadający za dwa dni Międzynarodowy Dzień Strażaka. Był koncert strażackiej orkiestry, oczywiście morze chmielowego trunku, pokazy wozów i sprzętu strażackiego, atrakcje dla dzieciaków. My wpadamy na molo z podwodną kapsułą.

To niezwykłe miejsce, jakie musi się znaleźć na liście tych, które warto zobaczyć. Obok 300 metrowego, drewnianego molo znajduje się podwodna kopuła. Jest to „gondola zanurzeniowa” – atrakcja niecodzienna i jedna z niewielu w Europie. Na niecałą godzinę gondola zanurza się do wody zamykając za sobą hermetyczne drzwi, a przez metrowe okna widać podwodne życie Morza Bałtyckiego. Niestety na widoczność w naszym Bałtyku za bardzo nie ma co liczyć. Meduzy, plankton, glony, to chyba wszystko co się uda zobaczyć. Czas wewnątrz jednak upłynie szybko, bo oprócz zerkania przez szyby, czas umili przewodnik (tylko po niemiecku) i wyświetlany trójwymiarowy film o podwodnym życiu na Ziemi. Atrakcja płatna, ale chętnych nie brakuje. Na końcu mola jest podwodna kapsuła, za to na początku, tuż przy promenadzie jest kawiarnia w kapsule, która nie tonie, a „lata”. W „Eisbude beim Lift-Cafe” zjecie lody, napijecie się kawy i uniesiecie się w górę podziwiając promenadę, molo i piaszczyste plaże Zinnowitz.

Ruszamy promenadą w dalszą drogę. Droga z utwardzonej po wjeździe do lasu zamienia się w szeroki, twardy dukt. Przez piękny sosnowy las docieramy szybko do nabrzeżnej części Trassenheide, gdzie niestety musimy ciut zmienić naszą trasę. Ze względów bezpieczeństwa część przyplażowa jest wyłączona z ruchu rowerów, a dostępna droga rowerowa odbija od morza i poprowadzona jest wzdłuż głównej drogi (będziemy nią wracać). Jako, że w lesie jest wiele ścieżek, to decydujemy się na jedną z nich i bezproblemowo jedziemy do Karlshagen. Mijamy niewielką część tej miejscowości i wzdłuż linii kolejowej niemieckiej UBB (taki odpowiednik trójmiejskiej SKM) obieramy kierunek na docelową miejscowość wypadu Peenemünde.

Może krótko o Peenemünde – (pol. Pianoujście, Kujawice) to niewielka miejscowość na północnym krańcu wyspy Uznam. Leży nad Bałtykiem, zgodnie z nazwą u ujścia Piany (Peenestrom), jednej z cieśnin łączącej Zalew Szczeciński z morzem. Oprócz rowerem czy autem można tu dojechać (jak wspomnieliśmy) kolejką Uznamską ze Świnoujścia (uwaga! przesiadka w miejscowości Zinnowitz). Mimo że jest to miejscowość maleńka i położona na uboczu, nazwę Peenemünde kojarzy każdy kto choć trochę zainteresowany jest historią II wojny światowej. To tu mieścił się niemiecki ośrodek badań nad nową bronią m.in. pociskami V-1 (Fiesler Fi-103) i V-2 (A4, Aggregat 4). Oznaczenie „V” rakiet pochodzi od sformułowania Vergeltungswaffe, czyli broń odwetowa nr 1 i 2. W 1945 roku cały ośrodek został zniszczony, urządzenia zdemontowane. Pozostawiono jedynie elektrownię, linię kolejową do Zinnowitz i lotnisko. Za czasów NRD cały teren dalej był niedostępny dla mieszkańców i turystów – stacjonowały tam wojska radzieckie i NRD-owskie. Dopiero po zjednoczeniu Niemiec, w 1992 roku Peenemünde i okolice zostały „odtajnione” i udostępnione turystom.

Już początkowe kilometry ścieżki wzdłuż torów pokazują pierwsze budynki, a w zasadzie ich resztki, które były częścią ośrodka badawczego. Mijamy stary dworzec pasażerski kolei zakładowej Karlshagen Siedlung (osiedle). Sieć dróg i torów kolejowych była prawdziwym priorytetem, jeśli chodzi o transport osób i dóbr na terenie Zakładów Doświadczalnych. Aby zachować ciągły rytm pracy i umożliwić system zmianowy, musiały docierać tu każdego dnia ze swojego zamieszkania tysiące osób. W tym celu stworzono sieć torów o długości 106 km posiadającą połączenia do różnych terenów Zakładów Doświadczalnych. Dworzec Karlshagen Siedlung był największym dworcem kolei zakładowej Peenemünde i służył do transportu osobowego. Posiadał trzy zadaszone częściowo perony (183 m), do których można było dotrzeć przez przejście podziemne z osiedla lub obozu Karlshagen (obozu VKN). Budynek dworcowy, który nie zachował się do dzisiaj, znajdował się na skraju osiedla. Pracownicy zakładów oraz ich rodziny podróżowali za darmo.

Plan i punkty historycznych miejsc. Źródło: Muzeum Peenemünde

Tuż zaraz za dworcem kolejowym mijamy schrony przeciwlotnicze, rampę przeładunkową i docieramy do głównego komisariatu, a w zasadzie już tylko do jego odkrytych fundamentów i dosłownie za chwilę jesteśmy przy najbardziej monumentalnym miejscu – kompleksie Kraftwerk (elektrownia). Dziś jest tu główna siedziba Muzeum Historyczno-Technicznego Peenemünde, które mierzy się z historią powstania i stosowania wytwarzanej tu broni. Wystawy muzeum są dokumentacją tego, kto pracował w Peenemünde, jak wyglądało życie ludzi w tamtych czasach, a także dlaczego przeprowadzano tak szeroko zakrojone projekty zbrojeniowe. Jako, że z naszego grona, tylko ja jestem bardziej zainteresowany historią i wojskowością, to rezygnujemy z wejścia na teren muzeum i podziwiamy jego ogromną konstrukcję z zewnątrz. Widać też postawioną rakietę V-2 odmalowana w charakterystyczną biało-czarną kratę. Na dzień naszego pobytu ceny biletów kształtowały się tak: dorosły – 10 €, ulgowy (studenci, osoby niepełnosprawne) – 7 €, dzieci (powyżej 6 lat) – 2 €.

My zaś udajemy się na nabrzeże w porcie. Tu oprócz restauracji czy sklepów z pamiątkami możecie kontynuować historyczna przygodę, choć już nie związaną stricte z Ośrodkiem Badawczym, tylko zacumowane przy nabrzeżu i gotowe do zwiedzania:

  • radziecki okręt podwodny projektu 651 (NATO-Juliett) pochodzącego z okresu zimnej wojny. Jego poprzednie nazwy, to K-24, a potem B-124, a obecnie nosi nazwę U-461. Wybudowano 16 takich jednostek (z planowanych 72). Po rozpadzie ZSRR okręty te wycofano ze służby na Morzu Bałtyckim (ostatni w 1994 r.), a jeden z nich w 1998 roku trafił do Niemiec. Okręt w Peenemünde jest ponoć największym(?) okrętem podwodnym udostępnionym do zwiedzania. Zwiedzanie odbywa się samodzielnie od dziobu (przedział torpedowy), przez kolejne przedziały i pomieszczenia, aż do rufy. Plątanina kabli, rur i niezliczona ilość pokręteł, zaworów, manometrów oraz przeróżnych urządzeń da każdemu do myślenia jak dużą trzeba było wykazać się specjalistyczną wiedzą, żeby obsłużyć tę „masę żelastwa”.
  • mały okręt rakietowy projektu 1241RE (NATO-Tarantul I) „Hans Beimler” nr burtowy 575. Okręt używany przez NRD-owską Volksmarine w latach 1986-1990.

W planach mamy też zrobić sobie małą przerwę na kawę i lody, ale niestety ku naszemu wielkiemu zdziwieniu nikt nie akceptuje tu kart płatniczych! „Zahlung nur in bar”! Trudno, kawa będzie później. Robimy małą pauzę w słońcu i za chwilę jedziemy dalej – już kierunku powrotnym. Podsumowując samo Peenemünde – to malutka, senna i pusta miejscowość. Kilka uliczek, szkoła, jakaś knajpka. Miałem zupełnie inne wyobrażenie o niej. Możliwe, że w pełnym sezonie jest tu trochę więcej ludzi, ale na początku maja niestety nic tu się nie dzieje.

Wyjeżdżamy w kierunku Karlshagen polną drogą, miejscami wyłożoną niewygodnymi betonowymi płytami na zmianę z jumbo. Za to jest ona malowniczo położona pomiędzy Pianoujściem (Peenestrom), a malutkim jeziorem Cämmerer See. Po drodze mijamy kolejne miejsca i ruiny Ośrodka Badawczego: wał przeciwpowodziowy, przepompownia Piese, oczyszczalnia ścieków, zespoły bunkrów w rezerwacie Peenewiesen. Oczywiście wszystkie wymienione w relacji punkty, to nie jest całość. Nie byliśmy zobaczyć lotniska czy miejsca testowego rakiet. Nie wszystkie rejony są też dostępne ze względu na możliwe jeszcze występowanie niebezpiecznych pozostałości z czasów wojny. Jednakże miłośnicy historii powinni być zadowoleni.

Docieramy do Karlshagen, ale żeby nie powtarzać odcinków, którymi jechaliśmy, to wybieramy drogę rowerową przy głównej ulicy. Trzeba przyznać, że u naszych zachodnich sąsiadów myśli się o komforcie i przede wszystkim o bezpieczeństwie rowerzystów. Znajdujemy fajną stację benzynową, na której jest terminal i tu robimy pauzę na kawę, ciacho i niemieckie wursty. U nas są hot-dogi, u nich takie grubsze kiełbaski a’la parówkowe na gorąco, z musztardą i bułką. Nie powiem, smakowało.

Najedzeni, napici powoli kręcimy do Zinnowitz. Podziwiamy jeszcze fajną zabudowę mieszkalną, eleganckie, zadbane przydomowe ogródki, podglądamy namiociarzy i kamperowiczów (a sporo ich było!) na ośrodkach wypoczynkowych i tak docieramy do naszego punktu parkowania.

Ogólnie trasa bardzo przyjemna, płaska, jak najbardziej do zrobienia z dziećmi. Chcąc jednak zobaczyć muzeum od środka, zwiedzić okręty czy zanurzyć się w Bałtyku w podwodnej kapsule, to do 3 godzin powolnego kręcenia musicie dodać kolejne min. 3 godziny na dodatkowe atrakcje. Jak tylko pogoda będzie sprzyjać, to będzie to bardzo udana wycieczka.

Do zobaczenia na trasie.

Ślad pobierzecie z mapy.

Dodaj komentarz

10 + 5 =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.