2021.11.05 – Gdynia-Rumia z buta

Gdynia Pustki Cisowskie-Łężyce-Stara Piła-Rumia

Niespełna 20 kilometrowa piesza trasa z Gdyni do Rumii Dworca PKP.

Choć deszczowa pogoda zbytnio nie zachęcała do pierwszej pieszej wycieczki, to na koniec okazało się, że nie taki diabeł straszny.

Rozpoczęliśmy nasz marsz na Pustkach Cisowskich, ale komplet „wariatów” ruszył spod McDonalda na Cisowej (nie, nie jedliśmy zestawu Maty). Kierunek TPK i w zasadzie prawie 100% trasy byliśmy w nim. Początkowo ruszyliśmy dojazdowym w kierunku Łężyc. Powoli, bez żadnej spinki wspinaliśmy się na wzniesienia morenowe okalające Gdynię. Dziś Długą Górę (130,4 m n.p.m.) zostawiliśmy w spokoju, ale na nią też przyjdzie czas. Przed dotarciem do Łężyc i zmianą szlaku na minęliśmy po drodze (bez odwiedzin) Pomnik Ofiar Min 1945 i Ruiny Schronu Dalmierza. „Zwiedziliśmy” za to na trasie nieskoszone pole kukurydzy i ambonę myśliwską z wypasionym umeblowaniem typu szwedzkiego.

W Łężycach przecięliśmy lokalną Obwodnicę i kontynuując marsz szlakiem rowerowym w zasadzie osiągnęliśmy szczyt wzniesień i miało być już tylko z górki, ale jak to bywa na planowanej na kolanie wycieczce…. nastąpiła spontaniczna zmiana planów. Po zejściu na w Starej Pile mieliśmy obrać kierunek na Szmeltę oraz Górę Markowca i tam zakończyć planowaną wycieczkę. Jednak bez żadnych protestów, wręcz z animuszem wszyscy przystali na zmianę planów i kontynuację trasy Pieszym Szlakiem Zagórskiej Strugi. Więc zamiast mieć z górki, znów było pod górkę. Jednak uważamy tę zmianę za strzał w przysłowiową dziesiątkę. Oprócz górek (jednak nie takich strasznych) piorunujące wrażenie robiły wręcz zaspy z opadłych liści, które mieniły się całą paletą jesiennych barw. Poza tym ten odcinek szlaku jest niemiłosiernie pokręcony. Zakręt Śmierci pod Szklarską Porębą to pikuś. No i byłem zdziwiony jak duże deniwelacje i nachylenia zboczy występują na tych terenach. Coś niesamowitego.

Niestety nie dane nam było dokończyć rumskiego odcinka szlaku, bo po ponownym przecięciu drogi łączącej Łężyce i Rumię trafiliśmy na leśną wycinkę drzew i ZAKAZ WSTĘPU. Szybki rzut oka na mapy i zmiana trasy. Na szczęście nic nie trzeba było nadrabiać, wracać się czy obchodzić. Minęliśmy kilka ulic na obrzeżach Rumii i wróciliśmy na pierwotnie planowaną trasę.

Przed końcem trasy, jakieś 2 km od Góry Markowca przy leśnej drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy tajemniczym pomniku ze śladem po żeliwnej tablicy.

Jak możemy wyczytać ze źródeł internetowych, to pierwsza kompleksowa teoria dotycząca monumentu zakładała, że zagórski obiekt jest tzw. kamieniem myśliwskim upamiętniającym cesarskie polowanie. Podobne głazy można współcześnie odnaleźć w dawnych Prusach Wschodnich oraz na Śląsku. Oznaczałoby to, że 22 marca 1897 roku Rumię i Zagórze odwiedził sam cesarz Wilhelm II Hohenzollern. Miał rzekomo upolować w naszych lasach głuszca (gatunek ptaka), od którego wydarzenia miejsce nazwano „Auerhahn” (z niem. „głuszec”). Stąd miała się też wziąć nazwa leśnej restauracji Eduarda Claassena, która istniała na przełomie XIX i XX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie pomnika.

Mimo iż teoria wydawała się prawdopodobna, przegląd pruskich gazet z marca 1897 roku całkowicie ją wyklucza – z całą pewnością można stwierdzić, że 22 marca 1897 roku cesarska para przebywała w Berlinie, o czym informowano szczegółowo na łamach prasy.
źródło: https://rumia.eu/tajemnica-kamienia-wilhelma (dostęp 2021.11.05)

I w zasadzie po zejściu z pogórza dotarliśmy do celu wyprawy – Dworca PKP Rumia.

Pomimo niesprzyjającej pogody, może nie lało, ale nieustająco padający kapuśniak nie był komfortowy, tak jak dość chłodny wiatr na nieosłoniętych odcinkach nie zniechęciły nikogo, a wręcz po drodze rodziły się plany kolejnych pieszych wypadów.

Więc do zobaczenia na ścieżkach!

Dodaj komentarz

15 − 9 =

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.