Z Gdyni Orłowa do Sopotu Kamiennego Potoku
Kilometraż trasy:
SKM Gdynia Orłowo (0,0)-Ruiny dalmierza artyleryjskiego (1,4)-Wieża widokowa w Kolibkach (2,0)-Malinogród (3,0)-Ruiny Strażnicy Granicznej (4,0)-Stara strzelnica (5,1)-Kapliczka (6,4)-SKM Sopot Kamienny Potok (7,2)
W ramach programu Wyciągania młodzieży z domu zainicjowaliśmy kolejną wycieczkę w miejsca nieodległe, ale też nieznane. Miało być krótko i niezbyt trudno. OK, według życzenia.
Wybraliśmy więc trasę z Gdyni do Sopotu z uwzględnieniem bezproblemowego dostępu do komunikacji. Rozpoczynamy na przystanku SKM Gdynia Orłowo tuż przy CH Klif. Mijamy go z tyłu i tuż za nim skręcamy w drogę pod torami prowadzącą raczej w mało znaną gdynianom część naszego miasta. Tu łapiemy żółty szlak pieszy, które chwilę nam potowarzyszy.
Choć jesteśmy nadal w 200 tysięcznym mieście, tu jest klimat jak z małego miasteczka lub większej wsi. Zabudowa domków, sporo stadnin, RODOSy… inny świat.
Zaraz za historycznymi Zakładami Odzieżowymi Wybrzeże powinniśmy skręcić szlakiem do lasu otaczającego Gdynię, ale niestety rewitalizacja dróg odcięła nam wytyczony szlak i trzeba było odszukać jego przebieg. Tu kłania się praca dla PTTK czy innej organizacji do prześledzenia i wytyczenia nowego przebiegu szlaku. W końcu udaje się, wspinamy się na czoło wzgórza i przez najbliższy czas będziemy brudzić buty w niezbyt przyjaznej drodze. Choć nam nie przeszkadza, to od razu uprzedzamy, lepiej mieć dobre obuwie z porządnym bieżnikiem. Sprawcami są quady, crossy i inne pojazdy terenowe, gdyż w pobliżu jest znany chyba wszystkim mieszkańcom Trójmiasta Adventure Park. Jest tu rozległy teren, profesjonalnie przygotowany do realizacji najróżniejszych aktywności i sportów, co daje duży wybór atrakcji. Miejsce jak najbardziej potrzebne, szkoda tylko, że przecinamy sobie drogę.
Tuż zaraz docieramy do pierwszego Adventurowego miejsca. Ni to wioska indiańska, może miejsce survivalowe, ma też coś z Parku Linowego. Nie wiemy.
Ruszamy dalej naszym szlakiem. Jeszcze kawałek pod górkę i docieramy do ruin artyleryjskiego dalmierza-schronu dowodzenia. Jak możemy przeczytać na stronie fortyfikacje.pl
„Na szczycie górującego nad okolicą wzgórza 84,4m zostało wybudowane przez Niemców stanowisko obrony przeciwlotniczej. Pod względem liczby armat – była to jedna z większych jednostek na Pomorzu. Bateria składała się z :
- 4 dział 10,5 cm „Sperrbatterie”
- 2 dział 10,5 cm „Flakbatterie”
- 2 dział 12,8 cm
- stanowiska dalmierza
W okolicy znajdowały się dwa ziemne schrony amunicyjne. Na ulicy Spółdzielczej zachowały się dwa drewniane baraki oraz dwa betonowe budynki, które niegdyś stanowiły część koszar baterii.
Prawdopodobnie co najmniej jedno stanowisko baterii zostało pochłonięte przez żwirownie działającą w latach 60-tych na terenie obecnego toru motocrosowego.
Bateria została umieszczona w bardzo dogodnym terenie, ponieważ z tego miejsca można było zabezpieczać zarówno Gdańsk jak i południowe dzielnice Gdyni. W przypadku pojawienia się w Zatoce Gdańskiej obcych okrętów, można było z tego stanowiska bezpośrednio ostrzeliwać wrogie statki. Bateria spełniała również ważne zadanie osłony od południa portu gdyńskiego przed nalotami. Stanowisko dalmierza zbudowane na podstawie podobnego planu co bateria ogniowa w Łężycach, jednak w Kolibkach zachowała się w znacznie lepszym stanie, gdyż nie brała ona udziału w bezpośrednich walkach frontowych tak jak to miało miejsce w Łężycach.”
Więc połączyliśmy miłe spędzenie czasu z nutką historii naszego miasta.
Byłbym zapomniał. Dziś towarzyszy nam kolejny raz pies-sprężyna „Gacek”. Niezmordowany uczestnik części naszych wycieczek (oczywiście jak pańcia ma czas, bo chęci ma zawsze). Dziś w ramach walki z nudą zwiedzał każdą kałużę, w której musiał się zanurzyć. Nawet nie zdaje sobie sprawy jakie go czeka szorowanie po powrocie.
Zaraz za bunkrem docieramy do widocznej już dla naszych oczu wieży widokowej Kolibki (oczywiście, to nie jedyna droga do wieży!), która była najważniejszym punktem wyprawy. 50 metrowa wieża otwarta została we wrześniu 2017 roku, a znajdujący się na nim taras widokowy jest dostępny w okresie od 1 kwietnia do 31 października, w godzinach od 8 do 18 przy dobrych warunkach pogodowych. Wstęp na nią jest bezpłatny (jak na górze Donas na drugim krańcu Gdyni). Taras znajduje się na wysokości 28 metrów – prowadzi do niego około 150 schodków ułożonych w spiralę, a powyżej zainstalowane są nadajniki telefonii komórkowej. Rozciąga się stąd m.in. widok na Trójmiasto, Trójmiejski Park Krajobrazowy oraz Zatokę Gdańską. Przy dobrej pogodzie Półwysep Helski tez będzie widoczny. Uwaga – widoki potrafią „zawrócić w głowie”!
Zostawiamy wspaniałe widoki, duże ilości spacerowiczów i drepczemy dalej. Jeszcze kierunek Gdynia i jej zachodnie dzielnice, ale zaraz odbijemy na Sopot.
Następnym ciekawym punktem do którego dotrzemy jest Malinogród, czyli plantacja malin, jeżyn, czarnej porzeczki i borówki (w tym roku też ma byc jakaś niespodzianka) oraz sklepik zaufania. Jest on położona na najwyższym wzniesieniu Orłowa – Gołębia Góra. Jeden z pierwszych, a może nawet pierwszy sklep zaufania w Gdyni. Zaufania, które jak pokazało życie czasami było nadwyrężone, bo zdarzały się kradzieże i wandalizm (choć ostatnimi czasy nie słychać o takich występkach). Fantastyczne miejsce zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Oprócz całorocznej możliwości samozakupu przeróżnych owocowych przetworów (płatność wg wywieszonego cennika, metodą przelewu, BLIK czy gotówką), a w sezonie letnim jest jeszcze możliwość samozbioru świeżych owoców. Informacje na bieżąco są podawane na profilu FB Malinogrodu. Polecamy serdecznie! My robimy przy okazji chwile przerwy. Kanapki w ruch, świeży owocowy sok do popicia, a na deser czekoladki urodzinowe, bo przecież to spacer w ramach urodzin jednej z naszych uczestniczek.
Po nabraniu sił lecimy dalej. W zasadzie większych atrakcji już nie będzie, ale budząca się do życia przyroda jest równie interesująca co obiekty stałe. Tę trasę koniecznie trzeba przejść też jesienią. Jeszcze chwilę drepczemy wzdłuż granic Gdyni i zaraz przy Bernadowie schodzimy w kierunku Sopotu. Mijamy stare ruiny Strażnicy Granicznej, a teraz stajnie stadniny Bernadowo, Rezerwat „Łęg na Sweliną”, który odwiedziliśmy przy okazji trasy Sopockim Szlakiem Lisów i kawałek dalej docieramy do starej strzelnicy leśnej.
„Strzelnica na Kolbkach została zbudowana w 1938 r. dla Morskiego Pułku Strzelców z powodu przygotowań do wojny. W okresie PRL wykorzystywana były przez Ludowe Wojsko Polskie – czasem inne służby, jak Milicja Obywatelska – i w latach 90 XX w. porzucona została porzucona. Strzelnicę ze zgliszczy podniósł sopocki przedsiębiorca, miłośnik broni palnej, wyborowy strzelec – Patryk Kalski. Obecnie w historycznym miejscu prowadzi ośrodek szkoleniowy, w którym uczy chętnych obsługi i korzystania z broni. Ośrodek odwiedzają nie tylko młodzi pasjonaci broni, ale też Wojska Obrony Terytorialnej, a czasem nawet wpływowi politycy.” (źródło: strona Gdańsk Nasze Miasto).
Ostatnimi czasy miejsc to jest przedmiotem sporu pomiędzy mieszkańcami, a właścicielem. Oczywiście chodzi o hałas jaką generują wystrzały z broni.
Na końcu Rezerwatu, przy wejściu już w zabudowania Sopotu mijamy Staw Mazowiecki (opanowanym przez liczną rodzinę bobrów) i na chwilę zanurzamy się jeszcze w las. Na niewielkim wzgórzu z przepięknym widokiem na wspomniany staw. Odwiedzamy tu „patriotyczno-religijne” miejsce. Ktoś z nieznanego powodu powiesił na drzewie plastikową mini kapliczkę, ozdobił miejsce barwami narodowymi, świętymi obrazkami, ba jest nawet klęcznik! Zastanawiające miejsce.
My robimy grupowe zdjęcie uczestników i niespiesznie docieramy do końca naszej krótkiej, ale wbrew pozorom urokliwej wycieczki. Niedługa, obfitująca w wrażenia. Z plotek wiem, że młodzieży się podobało, a to najważniejsze, bo taka była idea wędrówki/spaceru.
Do zobaczenia na trasie.
Ślad pobierzecie z mapy.